Przegrywamy w derbach Dolnego Śląska

3 tygodnie temu | 06.04.2024, 18:07
Przegrywamy w derbach Dolnego Śląska

WKS Śląsk Futsal Wrocław przegrał na własnym parkiecie z Górnikiem Polkowice 2:4. Derby Dolnego Śląska w 20. kolejce 1. Polskiej Ligi Futsalu padły zatem łupem przyjezdnych, którzy umocnili się w Top5 rozgrywek. Bramki dla Śląska zdobyli Miłosz Taranek oraz Artem Lytvynenko.

Śląsk do derbowego starcia przystąpił bez kilku ważnych zawodników, zabrakło Giorgio Chokheliego, Yaroslava Morykyshki i Adama Moczurada. Do składu wrócili z kolei zawodnicy, którzy w ostatnich tygodniach borykali się z urazami, jak m.in. Filip Turkowyd czy Daniel Hoilik. Goście z Polkowic przyjechali za to w mocno okrojonym składzie - zaledwie w 9, z jednym bramkarzem, a na parkiet wybiegli w zestawieniu: Grzegorz Duda, Paweł Wyżga, Adrian Niedźwiedzki, Kamil Olszewski oraz Oleksandr Nahaitsev. Wrocławianie rozpoczęli w składzie Noel Charrier, Filip Turkowyd, Krystian Jajko, Filip Kapinos i Jan Rojek. Rozjemcami zawodów była trójka sędziów Rafał Gnutek, Szymon Stefanik oraz Mykola Nechypurenko. 

Na początku spotkania wyrysowała się nieznaczna przewaga gości, którzy kilka razy uderzali na bramkę Charriera, ale ten za każdym razem radził sobie ze strzałami bez większych problemów. Po kilku minutach trener Piotr Wysoczański zdecydował się na pierwsze roszady i na parkiecie pojawiła się druga czwórka: Miłosz Taranek, Artem Lytvynenko, Kamil Kozak oraz Michał Grochowski. To właśnie ta czwórka doprowadziła do pierwszej bardzo groźnej sytuacji w 7. minucie spotkania. Lytvynenko miał bardzo dużo przestrzeni w środku boiska, spróbował ją zaatakować i dograł świetnie do Taranka, a ten uderzył bardzo mocno na bliższy słupek i dał Śląskowi prowadzenie 1:0. WKS nie mógł się jednak cieszyć z prowadzenia, bo już w 9. minucie do wyrównania doprowadził Marcel Wolan po błędzie indywidualnym. Niestety tych błędów w pierwszym fragmencie meczu było naprawdę dużo po stronie Trójkolorowych, ale w większości przypadków ekipę gospodarzy ratował w takich sytuacjach Charrier.

Po golu wyrównującym ponownie przewagę optyczną uzyskali polkowiczanie, którzy ewidentnie mieli plan na to spotkanie, wiedzieli jak go realizować i często stwarzali zagrożenie pod bramką Śląska. W 13. minucie Górnik bardzo dobrze rozegrał rzut rożny, piłkę pod nogi dostał Dawid Biały i oddał bardzo mocny strzał, który dał gościom prowadzenie 2:1. Wojskowi dość szybko więc stracili prowadzenie i musieli budować swoją pozycję w tym spotkaniu od nowa. Pomóc w tym mógł fakt, że w 15. minucie polkowiczanie mieli już pięć fauli na koncie i każdy kolejny skutkowałby przedłużonym rzutem karnym. Po tym zdarzeniu jednak zaczęli nadrabiać faule również wrocławianie i dwóch z nich otrzymało żółte kartki - najpierw Taranek, a chwilę później Grochowski. Gra w ataku nie kleiła się Śląskowi wybitnie, ale w 18. minucie sprawy w swoje ręce ponownie wziąć Lytvynenko, który przeprowadził indywidualną akcję środkiem i uderzył płasko lewą nogą przy słupku, dając WKS-owi remis 2:2. Chwilę przed przerwą limit fauli przekroczyli również gospodarze, ale ostatecznie po 20 minutach utrzymywał się wynik remisowy.

Druga połowa zaczęła się bardzo spokojnie, ale z minuty na minutę powiększała się przewaga WKS-u, który dużo częściej niż w pierwszej połowie atakował i oddawał strzały na bramkę Dudy. Wrocławianie stworzyli kilka szans, a ich długie utrzymywanie się przy piłce mocno irytowało polkowiczan, którzy często faulowali, a jedno z nieprzepisowych zagrań gości w 25. minucie zakończyło się żółtą kartką dla Kornela Ciupki. W 26. z kolei kapitalną sytuację stworzył duet Grochowski-Taranek, ale ten drugi w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę. Górnik po zmianie stron wyglądał na dość mocno zagubiony, skupiony głównie na defensywie i bronieniu własnej bramki, ale goście również nie uniknęli błędów, a wysoki pressing działał na nich destrukcyjnie i WKS często stwarzał sytuacje po przejęciu piłki. Ostatecznie jednak wrocławianom wciąż brakowało skuteczności i pomimo stwarzanych sytuacji - wynik nie ulegał zmianie.

W 30. minucie fenomenalną okazję miał Lytvynenko, któremu piłkę jak na tacy wyłożył Taranek, ale jego strzał do pustej bramki w ostatniej chwili zablokował jeden z obrońców. Pomimo ogromnej przewagi Śląska, to goście zdobyli bramkę na 3:2 w 31. minucie, a konkretniej Marcel Wolan, który wygrał walkę o piłkę z Danielem Hoilikem przed polem karnym Trójkolorowych i precyzyjną podcinką dał swojemu zespołowi ponowne prowadzenie. Śląsk walczył, próbował, ryzykował, szukał nadal swoich szans, ale niestety nie przekładało się to na zdobycze bramkowe. W 36. minucie faulowany w polu karnym gospodarzy był Dawid Biały, a sędziowie podyktowali rzut karny. Piłkę ustawił sobie Wolan i nie dał szans Charrierowi, kompletując przy tym hat-tricka i dając gościom prowadzenie 4:2. Po tej bramce trener Wysoczański zdecydował się na wycofanie bramkarza, a jego miejsce na parkiecie zajął Lytvynenko i ostatnie nieco ponad 200 sekund Śląsk grał piątką w polu. Niestety, pomimo usilnych starań do samego końca starcia, WKS-owi nie udało się już odwrócić losów meczu.

Z perspektywy parkietu wydawało się, że spotkanie jest bardzo wyrównane, może nawet minimalnie lepiej wyglądali Trójkolorowi, ale błędy indywidualne i brak skuteczności zaważyły na końcowym rezultacie. Górnik dzięki temu zwycięstwu umocnił swoją pozycję w czubie tabeli, natomiast Śląsk pozostanie na 7. miejscu po 20. kolejce. Za równo tydzień, 13 kwietnia o godz. 16:00 w hali UP Trójkolorowi rozegrają swój ostatni domowy mecz w kampanii 2023/2024.

Udostępnij