W 12. kolejce FOGO Futsal Ekstraklasy JAXAN WKS Śląsk Wrocław Futsal przegrał na własnym parkiecie z Futsalem Świecie 2:5. Do przerwy w Hali AWF Wrocław 2:1 prowadzili gospodarze i nic nie zapowiadało takiej niemocy podopiecznych Rodrigo Coimbry po przerwie, ale świetne drugie 20 minut rozegrał Krzysztof Elsner, który poprowadził przyjezdnych do niezwykle ważnego zwycięstwa. Gole dla Śląska strzelili Andrii Yelishev i Lion Ribeiro.
Gospodarze przystępowali do sobotniego starcia w najmocniejszym możliwym obecnie zestawieniu. Trener Zico wciąż czeka na powrót do zdrowia Hamzy Maimona i Michała Kołodziejka, a w składzie zabrakło miejsca dla Cypriana Bukowskiego. W pierwszej piątce Śląska wybiegli Kamil Izbiański, Lion Ribeiro, Rodrigo Dasaiev, Jonatan De Agostini i Christopher Moen. Po stronie Futsalu Świecie zobaczyliśmy z kolei skład: Bartosz Piotrowski, Davidson Silva, Matheus Inacio, Karol Czyszek oraz Piotr Kaczkowski.
Początek spotkania był bardzo zachowawczy, obie ekipy potrzebowali dłuższej chwili żeby złapać odpowiedni rytm i ruszyć po pierwsze trafienie z większym animuszem. Pierwsze zmiany po stronie gospodarzy zaszły w 4. minucie i na parkiecie pojawiła się druga czwórka - Dawid Witek, Andrii Yelishev, Maksym Voronin i Artem Ros. Jak się okazało chwilę później, miał nos trener Zico, bo chwilę później z autu zagrywał Ros, dwukrotnie uderzał Voronin, ale dopiero druga dobitka autorstwa Yelisheva zakończyła się bramką na 1:0. Na odpowiedź rywali nie trzeba było długo czekać, bo jeszcze w tej samej minucie błąd defensywy WKS-u wykorzystał Davidson Silva i doprowadził do remisu. Z gry więcej mieli jednak gospodarze, którzy tworzyli bardzo duże zagrożenie pod bramką gości, w 5. minucie kontrę kończył uderzeniem Voronin, ale jego uderzenie obronił Piotrowski. Ten sam Piotrowski musiał w 6. minucie opuścić na chwilę parkiet, bo doznał niegroźnego urazu dłoni po bardzo mocnym strzale z bliska Rosa. W jego miejsce między słupkami pojawił się Daniel Semrau i momentalnie skapitulował po pięknie rozegranym rzucie rożnym Śląska - zagrywał Dasaiev, piłkę jeszcze pod podeszwą przeciągnął De Agostini, a ostatecznie nabiegł na nią Lion Ribeiro i najlepszy strzelec FOGO Futsal Ekstraklasy dał gospodarzom prowadzenie 2:1. Trójkolorowi nie popełnili drugi raz tego samego błędu i nie pozwolili świecianom od razu odpowiedzieć, mało tego, to oni mogli i powinni podwyższyć na 3:1, ale w 9. minucie po szybkiej kontrze z metra nie trafił w piłkę De Agostini.
W ekipie ze Świecia od pierwszej syreny bardzo aktywny był Krzysztof Elsner, który brał grę na siebie, szukał dograń i strzałów, ale był też bardzo agresywny w grze, przez co w 11. minucie zobaczył pierwszą żółtą kartkę w meczu - goście mieli na koncie trzy faule i wszystkie były autorstwa Elsnera. Frustracja narastała, bo mimo widocznej przewagi w posiadaniu piłki, drużyna w żółtych strojach nie mogła stworzyć żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki, a Śląsk robił to lawinowo - w 14. minucie kolejny pojedynek sam na sam wygrał Piotrowski, tym razem z Dasaievem. Takich szans było więcej, ale WKS-owi zdarzył się też niepotrzebny błąd i dwa zagrania do bramkarza w jednej akcji, co potencjalnie mogło stworzyć szansę z rzutu wolnego dla rywali. Trener Marcin Mikołajewicz poprosił nawet o czas żeby rozrysować konkretną akcję swojej ekipie, ale nic z tego nie wyszło i gospodarze utrzymywali to skromne prowadzenie. W 18. minucie byliśmy świadkami kolejnego przykładu frustracji ze strony graczy ze Świecia, tym razem Inacio uderzył łokciem Rosa i przyjezdni mieli już 5 fauli na koncie i dwie żółte kartki. Przedłużonego rzutu karnego jednak nie było, nie było też więcej goli i do przerwy utrzymał się wynik 2:1 dla Śląska.
Druga część gry rozpoczęła się od mocniejszych ataków Wojskowych, którzy chcieli podwyższyć prowadzenie. W 23. minucie z kapitalnie zapowiadającą się kontrą 2 na 1 wyszedł duet Ros-Dasaiev, ale w idealnym momencie zdążyła wrócić defensywa świecian i bramki nie było. Z upływem minut coraz lepiej we Wrocławiu czuła się jednak ekipa przyjezdna, zaczęła tworzyć sytuacje, a gospodarze trochę się pogubili. W 28. minucie w potencjalnie niegroźnej sytuacji Jakub Wiśniewski oddał przepiękny niesygnalizowany strzał prosto w okienko bramki WKS-u i po kilku minutach wzmożonych ataków Futsalu Świecie doprowadził do remisu 2:2. Po bramce inicjatywa nie opuszczała graczy w żółtychstrojach, a wrocławianie cały czas szukali swojej dobrej dyspozycji i przede wszystkim skuteczności pod bramką Piotrowskiego, bo sytuacje były, ale brakowało zimnej krwi w wykończeniu. Czas jednak uciekał, a sytuacja Śląska robiła się coraz trudniejsza. W 29. minucie De Agostini popełnił taktyczny faul tuż przed polem karnym gospodarzy, za co zobaczył żółtą kartkę - pierwszą po stronie Wojskowych.
Ostatni fragment meczu rozpoczął się tak, jak wyglądała cała druga połowa - od ataków przyjezdnych. W 32. minucie trener świecian zdecydował się poprosić o czas i wycofał bramkarza dając jasny sygnał, że nie satysfakcjonuje go remis i gra o pełną pulę. Po stronie gospodarzy widać było pierwsze oznaki frustracji wynikające z niemocy, i dlatego też żółte kartki za niepotrzebne faule w 35. i 36. minucie otrzymali Dasaiev i Ribeiro. Jakby tego było mało, niepotrzebną stratę w środku pola zanotowali Trójkolorowi, a futsalówkę przejął Elsner i indywidualną akcją od bramki do bramki dał pierwsze w tym meczu prowadzenie świecianom - 3:2. Bezpośrednio po stracie gola trener WKS-u Rodrigo Coimbra zdecydował się wycofać bramkarza, ale przyniosło to odwrotny skutek do zamierzonego, bo jeszcze dwa razy do pustej bramki trafili goście - w 40. minucie najpierw dobijał uderzenie Elsnera Kaczkowski, a kilkanaście sekund przed ostatnią syreną wynik na 5:2 ustalił wspomniany Elsner.
Pierwsza połowa absolutnie nie zapowiadała tego, co wydarzy się po zmianie stron i trudno wyrokować z czego wynikała ta niemoc Wojskowych. Faktem jest, że Krzysztof Elsner zagrał fantastyczną drugą połowę meczu i poprowadził Futsal Świecie do niezwykle ważnego triumfu w starciu beniaminków. Dla WKS-u to siódma porażka w trwającym sezonie FOGO Futsal Ekstraklasy, z kolei przyjezdni wygrali swój piąty ligowy mecz i wskoczyli (przynajmniej do jutra) do Top8. Przed WKS-em tydzień ciężkiej pracy i ligowy hit w najbliższą niedzielę - wyjazdowy mecz z Legią Warszawa.