PRZEGRYWAMY W SIERAKOWICACH PO DRAMATYCZNEJ KOŃCÓWCE

1 tydzień temu | 05.10.2025, 18:00
PRZEGRYWAMY W SIERAKOWICACH PO DRAMATYCZNEJ KOŃCÓWCE

JAXAN WKS Śląsk Wrocław Futsal przegrał z We-Met Futsal Club Teamem Sierakowice 4:5 w ramach 6. kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy. Wrocławianie zagrali fantastyczne pierwsze 20 minut, po których prowadzili 3:1, ale nie byli w stanie utrzymać korzystnego rezultatu po przerwie. Podopieczni Rodrigo Coimbry pozostają z dorobkiem 1 punkta w tabeli ligowej. Gole dla Trójkolorowych zdobyli Rodrigo Dasaiev, Lion Ribeiro, Jonatan De Agostini i Artem Ros.

Trójkolorowi do Sierakowic pojechali w dwunastu, zabrakło miejsca w składzie dla Kacpra Zmorczyńskiego i Jakuba Janczaka, brakowało też wracających do pełni zdrowia Hamzy Maimona i Krystiana Jajko. W porównaniu do poprzedniego spotkania wrócił z kolei do składu Kamil Izbiański, który pauzował tydzień wcześniej za czerwoną kartkę. W pierwszej piątce wrocławian wybiegli właśnie Izbiański, Dawid Witek, Jonatan De Agostini, Rodrido Dasaiev i Lion Ribeiro. Z kolei w ekipie gospodarzy mecz rozpoczęli Yaroslav Morykyshka, Mateusz Madziąg, Ezequiel Jaroslawski, Brayan Mera i Janderson De Oliveira.

Początek spotkania obfitował w wiele sytuacji bramkowych i wiele dobrych akcji, zwłaszcza ze strony Trójkolorowych. Na pierwsze bramki nie trzeba było długo czekać, bo już w 3. minucie bardzo dobrą piłkę pod bramkę posłał De Agostini i celnie stopę dostawił Dasaiev, dając Wojskowym prowadzenie i jednocześnie zdobywając swoją debiutancką bramkę dla Śląska. Na odpowiedź gospodarzy czekaliśmy zaledwie kilkadziesiąt sekund, kiedy to po dobrze rozegranym rzucie rożnym do siatki trafił Dominik Ostrak i było 1:1. Po bramce wyrównującej w ekipie gości zobaczyliśmy pierwsze zmiany, a na parkiecie pojawili się Artem Ros, Maksym Voronin, Andrii Yelishev i Christopher Moen. Pomimo roszad, cały czas to WKS stwarzał więcej zagrożenia i produkował kolejne sytuacje, ale nie przekładało się to na gole. W 10. minucie bardzo inteligentnie pod polem karnym rywali zachował się Witek, doskoczył wysokim pressingiem i dał szansę popełnić błąd zawodnikowi We-Metu, wywalczając ostatecznie faul tuż przed linią "szesnastki". Do stałego fragmentu gry podeszła standardowa dwójka gospodarzy, piłkę wysunął lekko Ribeiro, a mocno pod poprzeczkę uderzył De Agostini i dał wrocławianom prowadzenie 2:1.

Gospodarze momentalnie wzięli się za odrabianie strat i w sytuacji przed polem karnym Śląska zmuszony do faulu Witek otrzymał żółtą kartkę, pierwszą w tym spotkaniu. Sierakowiczanie mieli więcej z gry, dłużej utrzymywali się przy futsalówce i oddawali więcej strzałów, ale dużo konkretniejsi w swojej grze byli przyjezdni i tworzyli kolejne klarowne sytuacje. W 14. minucie bardzo szybko aut rozegrał Ribeiro, piłkę zwrotną dograł Witek i Lion podwyższył rezultat na 3:1, tym samym strzelił swoją piątą bramkę w bieżących rozgrywkach FOGO Futsal Ekstraklasy. Gospodarze byli w coraz trudniejszej sytuacji, coraz więcej ryzykowali, a to stwarzało bardzo dobre szanse do kontrataków dla Śląska i tak w 17. minucie kapitalnie Moen zgrał piłkę do wbiegającego Ribeiro, a ten nieznacznie pomylił się strzelając podcinką obok słupka. Chwilę później podwójną szansę stworzył tercet Yelishev-Ros-Voronin, ten pierwszy odebrał futsalówkę i dograł do Rosa, ale Artem przegrał pojedynek z Morykyshką, z kolei w ponowieniu Ros zagrywał do wbiegającego Voronina, ale ten również nie zdołał pokonać bramkarza We-Metu i utrzymywał się wynik 3:1. W samej końcówce pierwszej części gry żółtą kartkę za piąty faul WKS-u obejrzał wspomniany przed chwilą Artem Ros, z pięcioma przewinieniami kończyli tę połowę również gospodarze, ale gościom udało się utrzymać komfortowe prowadzenie do przerwy.

Niezwykle zmotywowani w drugą połowę spotkania weszli gospodarze, którzy przeprowadzili nawałnicę na bramkę swoich rywali. Przez pierwszą minutę właściwie Śląsk nie był w stanie wyjść z piłką z własnej połowy, a kilkukrotnie ratował swój zespół Izbiański. Tak było też w 23. minucie, kiedy oko w oko z nim stanął Kamil Roll, ale lepszy okazał się goalkeeper przyjezdnych. Nawałnica gospodarzy wreszcie musiała doprowadzić do błędu WKS-u i taki popełnił Voronin, który sfaulował w polu karnym Merę i We-Met miał okazję z rzutu karnego. Tym razem już Izbiańskiemu nie udało się skutecznie zareagować i gola na 2:3 zdobył De Oliveira, a na parkiecie robiło się coraz ciekawiej. W 27. minucie wreszcie rozpoczął się okres lepszej gry gości, a świetnie rozegrany rzut rożny przez De Agostiniego pięknym strzałem zwieńczył Moen, ale jego uderzenie obronił Morykyshka. Od tego momentu gra się wyrównała i szykowało się świetne ostatnie 10 minut meczu.

Kluczowe fragmenty spotkania rozpoczęły się bardzo spokojnie, ale jak się później okazało, była to cisza przed burzą. Dużo szarpanej gry na początku, dużo przerw w grze, mało sytuacji i wciąż prowadzenie wrocławian. W 34. minucie w prostej sytuacji faul przed polem karnym popełnił Dasaiev, za co otrzymał żółtą kartkę i stworzył tym samym bardzo dobrą okazję dla rywali. Okazało się, że gospodarze mają te stałe fragmenty ograne dobrze, bo po dobrym rozegraniu do piłki dobiegł Viacheslav Kozhemiaka i dał We-Metowi remis 3:3. Nie minęła nawet minuta, a niezwykle niefortunną interwencję we własnym polu karnym popełnił De Agostini, zagrał ręką i rzut karny na gola zamienił ponownie De Oliveira, dając gospodarzom pierwsze prowadzenie w meczu na 5 minut przed końcem. Po tej bramce trener Rodrigo Coimbra od razu zdecydował się na wycofanie bramkarza i w jego miejsce w czerwonej koszulce zameldował się Ros. Przez dłuższy czas goście szukali możliwości na rozmontowanie defensywy sierakowiczan, aż w końcu popełnili błąd w ustawieniu, Moen wystawił piłkę do pustej bramki i Ros w 38. minucie dał Śląskowi remis 4:4. Mimo wyniku remisowego szkoleniowiec gości pozostał wierny idei wycofania bramkarza i to zemściło się w 39. minucie, nieudany strzał De Agostiniego przejął Madziąg i z własnej połowy trafił do pustej bramki, dając ponownie prowadzenie We-Metowi, było 5:4. Śląsk miał jeszcze szansę w końcówce, ale ostatecznie nie udało się odwrócić losów spotkania.

Śląsk rozegrał fenomenalne pierwsze 20 minut, kiedy przeważał w każdym możliwym aspekcie futsalowego rzemiosła. Po przerwie jednak We-Met wrócił na właściwe tory, a na trudne momenty zabrakło odpowiedzi ze strony podopiecznych Rodrigo Coimbry. Patrząc na ogół, to był kolejny dobry mecz w wykonaniu WKS-u, ale znowu nie przełożyło się to na zdobycze punktowe i zasłużenie triumfowali gospodarze. Czasu na odpoczynek i analizę będzie niewiele, bo już w środę Trójkolorowi na własnym parkiecie zmierzą się z GI Malepszy Leszno.

Udostępnij
 

Sponsorzy i Partnerzy

Partner Tytularny
Partner Strategiczny
Partner Premium
Partner Gold
Partner Silver
Partnerzy
Partner Techniczny
Partner Techniczny | Digital Partner
6917664