WKS przegrał na inaugurację #EkstraklasyWeWrocławiu we własnej hali z Rekordem Bielsko-Biała 1:3 w ramach 1. kolejki FOGO Futsal Ekstraklasy. Do przerwy Śląsk wyglądał bardzo dobrze w defensywie i szukał swoich szans w szybkich wypadach, ale Rekord pokazał swoje ogromne doświadczenie po przerwie. Jedynego gola dla Śląska zdobył Jonatan De Agostini.
Wrocławianie do debiutu w Ekstraklasie przygotowywali się od kilku tygodni. W niedzielę trener Rodrigo Coimbra nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Lassiego Lintuli i Krystiana Jajko, a cała reszta była gotowa do gry. W pierwszej piątce Śląska wybiegli Kamil Izbiański, Artem Ros, Andrii Yelishev, Jonatan De Agostini Machado oraz Lion Ribeiro De Souza. W podstawowym składzie Rekordu z kolei pojawili się Michał Kałuża, Mikołaj Zastawnik, Gustavo Henrique Steinwandter, Paweł Budniak i Michał Marek.
Początek spotkania przebiegał tak, jak można się tego spodziewać po pierwszej kolejce nowego sezonu. Jedni i drudzy badali teren, szukali swoich słabszych stron i próbowali poczuć się swobodnie na parkiecie. Więcej z gry miała ekipa Rekordu, ale nie stworzyła żadnej konkretnej sytuacji, toteż obaj szkoleniowcy zdecydowali się na pierwsze roszady, a w Śląsku pojawił się m.in. kapitan zespołu Dawid Witek. W 5. minucie zadebiutowali na poziomie FOGO Futsal Ekstraklasy także Christopher Moen i Hamza Maimon, ale to Rekord zaczął stwarzać pierwsze groźne okazje i kilkukrotnie wrocławian musiał ratować fantastycznie dysponowany Kamil Izbiański. W 7. minucie po raz pierwszy dobrze pressingiem zaatakowali Trójkolorowi, piłkę przejął Yelishev i stanął w sytuacji sam na sam z Kałużą, ale lepszy okazał się goalkeeper bielszczan.
Pierwsza część przebiegała też zgodnie z zasadami fair play, a sędziowie praktycznie wcale nie używali gwizdków. W 14. minucie goście stworzyli pierwszą bardzo groźną szansę, po stałym fragmencie z woleja uderzał Srdan Ivanković, ale trafił tylko w słupek. Chwilę później odwdzięczyli się gospodarze - ponownie w odbiorze popracował Yelishev, który swoim zaangażowaniem drugi raz zapracował na sytuację sam na sam z Kałużą, ale za drugim razem kopnął obok słupka. W 19. minucie goście wreszcie przeprowadzili skuteczną akcję, Ivanković podał przed bramkę, a tam dobrze ustawiony był Zastawnik i dał Rekordowi prowadzenie. I kiedy wydawało się, że Śląsk będzie schodził na przerwę z niekorzystnym rezultatem, to świetnie rzut rożny rozegrał duet Ribeiro-Machado, a ten drugi kopnął z bliskiej odległości między nogami bramkarza i ustalił wynik do przerwy na 1:1.
Bardzo dobrze w drugą część spotkania weszli goście, którzy wykorzystali pierwszy duży błąd w rozegraniu Wojskowych w meczu, piłkę przejął Franco Spellanzon, dograł do Guilherme Kadu, a ten w 22. minucie ponownie dał prowadzenie Rekordowi. WKS momentalnie rzucił się do odrabiania strat, długo przebywał z piłką na połowie rywala, ale strzałów w światło bramki było na lekarstwo. W 26. minucie fantastyczną indywidualną akcją popisał się Hamza Maimon, minął dwóch rywali, ale na jego drodze stanął bramkarz ekipy gości. Z minuty na minutę przewaga Trójkolorowych rosła, strzałów na bramkę Kałuży było coraz więcej, a w 30. minucie musiał się popisać naprawdę świetną interwencją po strzale Ribeiro.
Ostatnie 10 minut rozpoczęło się dość agresywnie ze strony Rekordu, który w 30. minucie miał na koncie już trzy faule przy zerowym dorobku wrocławian. Chwilę później mieli też swoją szansę na podwyższenie rezultatu, ale Zastawnik uderzył z powietrza nad bramką. Wciąż dużo więcej z piłką i w ataku był Śląsk, a rozochocony Ribeiro ponownie był bardzo bliski szczęścia po uderzeniu z dystansu, ale świetnie między słupkami zachował się Kałuża. Na parkiecie mieliśmy coraz więcej emocji, co przełożyło się na to, że Rekord w 34. minucie miał już przekroczony limit fauli i do końca meczu musiał uważać. Chwilę później zdarzyła się sytuacja, która nieco podcięła skrzydła Wojskowym, niefortunnie interweniował przed własną bramką Moen i piłka trafiła do siatki - było 1:3. Od razu po straconym golu trener Coimbra zdecydował się na wycofanie bramkarza, WKS długo rozgrywał, szukał możliwości, ale niewiele się to zdało i Śląsk na inaugurację Ekstraklasy we Wrocławiu przegrał z Rekordem Bielsko-Biała 1:3.
Pomimo porażki, to była naprawdę niezła inauguracja FOGO Futsal Ekstraklasy w wykonaniu wrocławian. Śląsk pokazał serce do gry, walkę, ale też dużo jakości. W kolejnym tygodniu będzie czas na analizę i wyciągnięcie wniosków, a już w sobotę 6 września wyjazd do Pniew.