W 11. kolejce 1. Polskiej Ligi Futsalu JAXAN WKS Śląsk Wrocław Futsal pokonał na własnym parkiecie ASG Stanley Futsal Team Brzeg 3:2. Tym samym Trójkolorowi wygrali po raz czwarty z rzędu i dziewiąty w sezonie, umacniając się na pozycji wicelidera tabeli i powiększając przewagę nad bezpośrednim rywalem z Brzegu. Bramki dla wrocławian zdobyli Christopher Moen (2) oraz Maksym Voroni.
Do składu wrocławian powrócił Martin Herlin, który zmagał się z niegroźnym urazem. Wciąż brakowało jednak kontuzjowanego Krystiana Jajko, a miejsca w składzie zabrakło dla Daniela Dudka, Mateusza Deca, Łukasza Krawca, Michała Bondarenko i Miłosza Taranka. Futsal Team Brzeg rozpoczął spotkanie następującą piątką: Rafał Krzyśka, Vadym Ivanov, Damian Makowski, Mykola Kuzmenko i Kacper Opatowski. Gospodarze wybiegli na parkiet w zestawieniu: Martin Herlin, Brayan Rivera, Michell Cardenas, Dawid Witek oraz Przemysław Matejko.
Nie bez powodu defensywa zespołu z Brzegu jest najlepszą w tym sezonie 1. Polskiej Ligi Futsalu - w pierwszej połowie gospodarze bili głową w mur, bo albo świetnie ustawiała się defensywa albo doskonale w bramce zachowywał się Krzyśka. Na domiar złego jeden z nielicznych wypadów ASG Stanley zakończył się golem, w 4. minucie świetnie zachował się pod bramką pivot Jakub Rabanda, zgrał piłkę do Przemysława Dewuckiego, a ten dał gościom prowadzenie 1:0. Czas mijał, a WKS pomimo lawinowych ataków, nie był w stanie doprowadzić do wyrównania, ale też klarownych, stuprocentowych sytuacji było naprawdę bardzo niewiele. W związku z tym, że gra nie układała się po myśli trenera Wysoczańskiego, to zaczęły się rotacje w czwórkach i na parkiecie pojawił się m.in. Jose Pepo, a Jan Rojek przeniósł się do "wyjściowej" czwórki w miejsce Matejko. Gospodarze nie mogli sobie pozwolić na zbyt duże ryzyko, bo Brzeg kilka razy wyszedł z groźną kontrą i Herlin dwukrotnie musiał się popisywać fenomenalnymi interwencjami między słupkami. Trudno jest jednak pozostać bezbłędnym, jeśli trzeba bronić przez pełne 20 minut i w końcu, na 38 sekund przed końcem pierwszej części gry, gościom przydarzył się błąd. Źle zgraną piłkę zgarnął w środku boiska Rivera, zagrał do Christophera Moena, a najlepszy strzelec 1. ligi nie miał problemu ze zmieszczeniem jej przy bliższym słupku i rzutem na taśmę wrocławianie ustalili wynik do przerwy na 1:1.
Druga połowa pod względem przebiegu bliźniaczo przypominała to, co wydarzyło się w pierwszych 20 minutach. Śląsk cały czas przeważał, grał dużo z piłką, kreował sytuacje, a goście bronili nisko na własnej połowie i szukali okazji do kontrataków. Pierwsza dobra okazja przyszła w 27. minucie, najpierw uderzał Moen, a potem dobijał Maksym Voronin, ale jego uderzenie zatrzymało się na słupku bramki ASG. Goście dość szybko wpadli w kłopoty, bo już w 31. minucie przekroczyli limit fauli, a chwilę później sfaulowali po raz szósty i WKS miał przedłużony rzut karny, który z zimną krwią na gola zamienił Moen i w 32. minucie było 2:1. Wojskowi nie cieszyli się jednak z prowadzenia zbyt długo, bo już dwie minuty później błąd w przekazaniu w obronie popełnili gospodarze, Kamil Powała zagrał lobem do Ivanova i ten w trudnej sytuacji uderzył bardzo dobrze i ponownie doprowadził do remisu - 2:2. W ostatnich minutach obie ekipy mocno się otworzyły i byliśmy świadkami zwariowanej końcówki, gdzie piłka w ekspresowym tempie przenosiła się z jednej strony boiska na drugą. Wrocławianie pozostawali jednak wierni swojej taktyce, polegającej na wysokim pressingu i tym w 38. minucie zmusili gości do kolejnego błędu i straty pod własną bramką, piłkę przejął Filip Turkowyd, dograł do Voronina, a ten z najbliższej odległości pokonał Krzyśkę i wprawił całą halę AWF w euforię. ASG Stanley próbował jeszcze odwrócić losy meczu, ale w ostatnich sekundach dwoma fenomenalnymi interwencjami po strzałach Dewuckiego popisał się Herlin i ostatecznie Śląsk obronił swój parkiet i zaliczył niebywale istotne zwycięstwo.
Dla Śląska był to jeden z najtrudniejszych meczów w tym sezonie, ale podopieczni trenera Piotra Wysoczańskiego pokazali niesamowitą wolę walki do ostatniej piłki, zaangażowanie i charakter i to właśnie te cechy zadecydowały o dzisiejszym zwycięstwie. Czas na odpoczynek, ładowanie baterii i przygotowywanie się do rundy wiosennej, którą rozpoczniemy na własnym parkiecie. Szczegóły wkrótce. Hej Śląsk!